11 lipca 2012
Rozdział 1
Dzień zniknięcia Katherine od samego początku był dziwny. Wampiry mają coś jak szósty zmysł. Niepokój Gabriela pojawił się w nim wraz ze wschodem słońca. Spojrzał na Katherine, która leżała obok niego z zamknięty oczami. Nie spała twardym snem, wampiry nigdy tak nie śpią, one raczej drzemią, zachowując kontrolę nad otoczeniem.
- Kat? - zapytał.
- Tak?
- Katherine?
- Jesteś zaniepokojony - powiedziała brunetka. Bezszelestnie usiadła na łóżku, a gęste, ciemne loki spłynęły jej na twarz.
- Jeśli ponad dwustuletni wampir jest niespokojny chyba coś jest na rzeczy, Katherine - powiedział Gabriel, nie mogąc pozbyć się dziwnego uczucia. Brunetka zignorowała go i przycisnęła do łóżka. Jej usta zaczęły całować jego wargi. Westchnął, Katherine nie była szczeniakiem, jej przemiana nastąpiła dwadzieścia sześć lat temu. Może jednak trzeba dłuższego doświadczenia, by nie ignorować przeczuć Gabriela?
- Uważaj dzisiaj - powiedział do niej, podczas gdy Katherine usiadła na nim okrakiem.
- Bo co? - zapytała z charakterystyczną dla niej ignorancją. - Ktoś wbije mi osikowy kołek na przejściu dla pieszych?
Dziewczyna zanurkowała pod kołdrę, a jej twarz znalazła się przy jego kroczu. Przez chwilę rozkoszował się jej zabawą.
- Przestań - powiedział.
Katherine wynurzyła się spod kołdry i spojrzała na niego. Wyraz jego twarzy sprawił, że parsknęła śmiechem i odrzuciła swoje loki do tyłu.
- Och, miałam przestać tak mówić. - Kolejny śmiech, miała cudowny śmiech, nadal był taki dziewczęcy. Pochyliła się i ucałowała jego wargi, jednocześnie ocierając się o niego. Zamknął oczy. Seks był jedyną rzeczą, którą wampiry przeżywały tak dogłębnie. Był po prostu cholernie przyjemny, nawet będąc ludźmi to jest przyjemne, jako wampir przeżywasz tą rzecz bardziej. To jedna z tych dobrych rzeczy. Ból i cierpienie zadane przez odpowiednią osobę też potrafią zranić. Głęboko zranić. Kat opadła na pościel obok niego z głębokim westchnieniem.
- Niepotrzebnie się staram - warknęła. - Myślami jesteś gdzieś zupełnie indziej.
Gabriel uśmiechnął się leciutko. Naprawdę kochał Katherine. Z czasem i wyrzuty sumienia gdzieś znikły. W końcu ona chciała być wampirem, a on chciał dzielić z nią wieczność. Nie był jednak pewien czy to właściwa droga. On nigdy nie chciał być krwiopijcą. Jednak te uczucia szybko go opuściły. On miał wieczność, ona ją miała i mieli ją razem. Pochylił się nad brunetką, a po chwili kochali się z taką samą zachłannością, z jaką robili to każdego ranka.
Oboje wyczuli obecność Patrica, mimo iż zjawił się w domu dopiero po piętnastu minutach. Katherine powitała go w drzwiach czułym uściskiem, jak zresztą robiła to zawsze. Kat była jedyną rodziną dla Patrica. Zawsze wykazywała nadmierną troskę o swojego brata, mimo że był on już właściwie dorosłym mężczyzną. Gabriel zastanawiał się, dlaczego dziewczyna nie zamieniła go w wampira. Odpowiedź poznał wraz z chwilą, gdy pierwszy raz go spotkał. Ów człowiek nie darzył ich gatunku sympatią, jednak ze względu na siostrę musiał go tolerować.
- Dzisiaj - powiedział Patric.
Katherine spojrzała na niego zdziwiona. Jednak on nie powiedział nic więcej, wpatrywał się w nią natarczywym spojrzeniem. Tak, on czasami bywał dziwny. Kat bezradnie spojrzała na Gabriela, a ten ledwie dostrzegalnie wzruszył ramionami.
- A myślałem, że wampiry są mądrzejsze - mruknął, krzywiąc się.
- Patric - jęknęła brunetka. - Co jest dzisiaj?
- Rodzicie dziś zginęli - burknął.
- Dwadzieścia siedem lat temu. - odparła Katherine. - Miałeś rok, co o nich wiedziałeś?
- Powinniśmy pojechać na cmentarz - warknął.
- Dobrze - westchnęła brunetka. - Bądź o osiemnastej.
Katherine nie mogła odmówić bratu wstąpienia do jego domu. Śmierć rodziców dotknęła go znacznie głębiej. Dlatego wracała do domu, gdy ulice miasta pogrążone były w ciemnościach, jednak dla Kat było wystarczająco jasno. Szła ulicą w prawie ludzkim tempie, nagle przystanęła przy jednej z ulic. Widziała sylwetkę mężczyzny, który zataczał się we wszystkie strony. Po chwili zatrzymał się i wziął potężny haust z butelki, którą wyjął z kieszeni płaszcza. Dziewczyna westchnęła, odgarniając loki. W sumie, czemu nie? I tak potrzebowała znaleźć doroczną ofiarę, ten nadawał się idealnie. Bezszelestnie znalazła się przy nim i zatopiła kły w jego szyi. Wątpiła, by zdawał sobie sprawę z tego co się dzieje, biorąc pod uwagę ilość wypitego przez niego alkoholu. Jednak nawet gdyby, jej ślina sprawiała, że nie czuł bólu. Czuła jak ulatuje z niego życie, aż w końcu opadł bezwładnie na ziemię. Kolejny rok jej życia - kolejne życie odebrane. Ukrycie jego ciała pod ziemią nie zabrało jej wiele czasu. Katherine wiedziała, że dochodzi dwudziesta trzecia. Nie zostało jej wiele drogi, jednak brunetka potrafiła wyczuć niebezpieczeństwo. Odwróciła się ogarnięta przerażeniem, stojąc w obliczu swojego naturalnego wroga.
- Witaj, Katherine - powiedział. Strach rozpłynął się po jej ciel, gdy poczuła, że nie może wykonać żadnego ruchu. Stała jak sparaliżowana przed czarodziejem, który znał jej imię. Jednak Katherine nie miała pojęcia, jak nazywa się osoba przed nią, czuła jedynie lęk i żywiła złe przeczucie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wow, mój pierwszy blog o wampirach, który czytam! super! Informuj 5356923 :)
OdpowiedzUsuńCudownie! ah podoba mi się ! ; ** To jest cudowne ! :D Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńDość ciekawie na razie... Czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńKatherine, ona jest BOSKA XD! Zapowiada się nieźle, nie podoba mi się tylko że zapomniała o swoich rodzicach, chociaż Patric o nich pamięta to dobrze o nim świadczy. Czekam na dwójkę!
OdpowiedzUsuńCud,miód i orzeszki ziemne!Rozdział cudny:dBiedna Kat.Mam nadzieje,że się jakoś wyplącze z kłopotów.
OdpowiedzUsuńNo, no widze, że już za pierwszym rozdziałem akcja sie. rozkręca:) I tak lubie, choć troszkę krótki ten rozdział ;) Czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńU Ciebie też bardzo ciekawie się zacyna :) dodałam cię do linków :) [tyler-caroline.blog.onet.pl]
OdpowiedzUsuńŚwietnie się zaczyna , oby tak dalej . ; d Dodaję cię do linków ; **
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam rozdział i muszę powiedzieć, że jestem zachwycona. Umiesz zaciekawić i zaintrygować. Akcja trzyma w napięciu, intryga również niczemu sobie. Postaci niczym z życia wzięci. Aż chce się czytać więcej takich opowiadań.
OdpowiedzUsuńNarracyjnie - w porządku. Styl prosty, acz zachęcający do wgłębienia się bardziej w treść.
Tylko pozostaje mi pozazdrościć.
Bo wiesz jak to jest? Siedzisz na necie, poszukujesz ciekawych opowiadań, aż w końcu znajdujesz jedno, czytasz, myśląc, ze już nic nie jest w stanie Cię zaskoczyć, zainteresować, a tu proszę! Niespodzianka! Bardzo dobre opowiadanie, które się szybko czyta i w dodatku z przyjemnością.
Mam nadzieję, że nie spoczniesz na laurach, i weźmiesz się ostro do ćwiczeń. Liczę na to!
Czekam na rozdział następny.
W wolnej chwili zapraszam również do mnie,
Pozdrawiam!