25 lipca 2012

Rozdział 13


     Gabriel wiedział, że musi pomóc Katherine. Spojrzał na Lucy leżącą na podłodze, powoli się z niej podnosiła. Podszedł do niej i siłą postawił ją na nogi. Jego spojrzenie wyrażało więcej niż jakiekolwiek słowa. 
- Żałuję, że zjawiłeś się tak wcześnie, zabiłabym ją - warknęła rudowłosa. 
- Wychodzę, a jak wrócę nie chcę się tu widzieć. - Gabriel skierował się do drzwi. - Nigdy więcej. 
- Wieczność jest długa, Gabrielu. 
  
     Gabriel przesiedział ponad godzinę na kanapie w drugim pokoju. Duszący zapach przyprawiał go o mdłości. Przyłożył dłonie do skroni i czekał aż ktoś przekaże mu informacje. Usłyszał skrzypienie drzwi a do pokoju weszła Rosemary. Była sama. Gabriel zdziwił się, że nie ma z nią Reachiel ani Ethel. Starał się odgadnąć jej zamiary. Wstał z sofy i uważnie przyglądał się czarownicy. 
- Zastrzegam, że pomagam Ethel i Reachiel nie tobie - mruknęła. - A teraz opowiedz mi jak zostałeś wampirem. 
- Po co? - zapytał wytrącony z równowagi. - To ma jakiś związek z Katherine? 
- Nie, ja pomogę uwolnić Katherine, ty opowiesz mi swoją historię. Na twoim miejscu nie zwlekałabym za długo i zaczęła mówić, twoja przyjaciółka nie czuję się najlepiej. 
- Dobrze, więc... Znałem pewnego wampira, który darzył mnie pewnym uczuciem. Gdy miałem siedemnaście lat postanowiłem... Odebrać sobie życie, on mnie znalazł i uratował. Dopiero po tym dowiedziałem się że jest wampirem i że ja od tamtego momentu też nim będę. 
- On? - zapytała Rosemary z dzikim uśmiechem. 
- Tak, to był mężczyzna - odparł przewracając oczami. 
- I jak mu się odwdzięczyłeś za tą niemałą przysługę? 
- Nie jestem gejem, on wiedział że nigdy nic z tego nie wyjdzie. Po prostu nie chciał bym umarł. 
- Dlaczego chciałeś umrzeć? - zapytała chłodno. 
- Musimy o tym rozmawiać? - zapytał wampir pocierając oczy. Czarownica zaśmiała się szyderczo. 
- Wspomnienia bolą, prawda? Więc? 
Mężczyzna zamknął oczy i zaczął mówić cichym głosem: 
- Mój tata zawsze lubował się w alkoholu, jednak po tym jak moja mama zmarła zaraz po urodzeniu mnie jego nałóg osiągnął apogeum. Karał mnie bo uważał, że byłem przyczyną całego zła na świecie.  Na początku przychodziła do nas ciocia i to na niej wyładowywał swoje frustracje. - Gabriel przerwał na chwilę i otarł oczy, zamrugał i spojrzał prosto na Rosemary. - Pewnego dnia mój ojciec wrócił do domu, a po jego rękach spływała krew. Ciocia już nigdy się u nas nie zjawiła ani nigdzie indziej. - Gabriel zamilkł i wpatrywał się w podłogę, starając odciąć się do uczuć i wspomnień, które uderzyły w niego niczym głaz. 
- Znęcał się nad tobą? – zapytała cicho Rose. 
- Z każdym rokiem było coraz gorzej – wyszeptał blondyn przez ściśnięte gardło. – Bywały dni kiedy mój brzuch i tors były czarne od krwiaków i siniaków. 
- Wystarczy – przerwała mu czarownica. – Chyba jestem ci winna przeprosiny. 
Dłonie Gabriela delikatnie drżały, zacisnął je na czarnej koszulce, która miał na sobie. Odwrócił się i wyszedł z pokoju. 
  
     Katherine zacisnęła zęby tak że aż poczuła jak sztywnieją jej szczęki. Odczuwała ogarniającą ją senność. Senność i głód. Czuła, że prawdziwy sen pomógłby jej ukoić ból, ale czarownik nie pozwalał jej zasnąć. Czuła jak jej dusza, o ile ją miała, odłącza się od ciała. Jej nastroje skrajnie się wahały. Od rozpaczy po histeryczny śmiech. 
- Jaki właściwie masz plan? – zapytała cicho Kat. – Trzymać mnie tu do końca życia? 
- Jeszcze nie wiem, ale wymyślę coś tak okrutnego, że będziesz błagać bym z tobą skończył. – Mężczyzna nachylił się nad wampirzycą. 
- Chyba już cię błagam – wycharczała. – Naprawdę nie wiem co gorszego mógłbyś wymyśleć. 
- Jesteś pewna? Chcesz się przekonać, Katherine? – zapytał i uśmiechnął się do niej swoim cynicznym uśmiechem, który Kat znała aż za dobrze. Skuliła się na krześle. Mężczyzna położył swoją dłoń na je udzie, a dziewczyna poczuła lekkie pieczenie. Przesunął ją wyżej, jego dłoń paliła jej skórę. Katherine zawyła gdy czarownik wodził dłonią między jej udami. 
- Przestań! – krzyknęła przez łzy. Mężczyzna odsunął się od brunetki. Dziewczyna czuła krew spływającą po jej nogach, zamrugała i wybuchła płaczem. 
  
     Rosemary uważnie popatrzyła na Reachiel, Ethel i Gabriela. 
- Jeżeli chcemy ocalić Katherine musimy sami się po nią wybrać. A do tego musimy się przygotować – powiedziała. 
- Co masz na myśli? – zapytała Rea. 
- Nasz przyjaciel Gabriel musi nam pomóc, ale najpierw my musimy sprawić by czarodziej, który porwał Katherine nie mógł go skrzywdzić.


***
Wiem, że pewnie każdy oczekuje, aż Kat w końcu zostanie uratowana. Mam nadzieję, że jeszcze zbytnio nie przynudzam. Ale obiecuję, że już w następnym odcinku sprawa Katherine gwałtownie ruszy do przodu. Licząc na to, że ktoś przeczyta ten wywód pod odcinkiem chciałabym omówić jeszcze jedną sprawę. Na wampirzym-czarze dodawałam rozdziały szesnastego każdego miesiąca, jednak po przeniesieniu bloga ta idea upadła, więc sobie odpuszczę. Rozdziały będą się pojawiać minimum raz w miesiącu, w sierpniu na pewno dodam dwa, a od września to się okaże :)
Pozdrawiam,
Greetje

6 komentarzy:

  1. Nie przynudzasz :)Rozdział jak zwykle cudny i mam nadzieje, że jak Kat odbiją to nic nikomu się niestanie a czarownik zginie. Mam również nadzieje, że Kat po tym wszystkim dojdzie do siebie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. wcale nie przynudzasz :) rozdział jest cudowny i z niecierpliwością czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny odcinek :) Wcale nie przynudzasz ! Wręcz w napięciu trzymasz :) Nie mogę się doczekać tej akcji ! ; ) Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu, tak bardzo szkoda Mi Katherine :c to okrutne co on jej robi, mam nadzieje że w końcu ją uratują, to znaczy Gabriel ją uratuje [^^] ileż można czekać :x? Świetny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział fajny :). Nie przynudzasz ale mógłby ją już uratować :D. Ta opowieść Gabriela niezła, nie przypuszczałabym że coś takiego go spotkało... Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  6. mam nadzieje że ją z tego wyciągną, a ten co ją przetrzymuje dostanie za swoje. Podoba mi się postać Gabriela. Ogółem, rozdział bardzo fajny, ale mam nadzieję, że następny będzie dłuższy :D break-stuff.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń