11 lipca 2012

Rozdział 4


     Gabriel po raz kolejny spojrzał niepewnie na Reachiel. Miał ochotę ponownie ją zapytać, czy jest pewna, że ten czarodziej jest zły na Kat. Nie chciał jednak ryzykować złości czarownicy. 
- Jestem pewna, Gabrielu - powiedziała jakby czytała w jego myślach. - Wiem, że się martwisz, ale musisz mi zaufać.
- Dobrze. Co mam robić? - zapytał mężczyzna.
- Musimy dowiedzieć się, czy Katherine kiedykolwiek mogła wywołać złość jakiegoś czarodzieja - powiedziała brunetka.
- Nie rozumiem jak, mogłaby to zrobić.
- Może - zaczęła z namysłem Rea, jednak urwała i popatrzyła na wampira.
- Tak?
- Prawdę mówiąc to przychodzi mi tylko jedna myśl - wyszeptała czarownica.
- I pewnie nie będę nią zachwycony? - zapytał Gabriel z niechęcią.
Rea pokiwała głową.
- Po prostu powiedz...
- Coroczna ofiara Katherine - zatriumfowała Reachiel. - Zabiła kogoś kto był ważny dla tego czarodzieja!
- Ależ Katherine zawsze zabija ludzi, którzy są skrajnie chorzy albo nieużytków! Ludzi bez rodziny, alkoholików... - zaprotestował wampir, jednak czarodziejka uciszyła go gestem dłoni.
- Gdzieś musiała się pomylić! - zawołała Rea.
- Dobrze, co mamy robić? - zapytał zrezygnowany Gabriel.
- Co ty masz robić mój drogi - sprostowała czarownica. - Wykorzystując swoje dwustuletnie znajomości oraz instynkt, zbierz informację o wszystkich ofiarach Kat.  
Mężczyzna posłał jej zdziwione spojrzenie.
- Daj spokój, to tylko dwadzieścia sześć ofiar. Ciesz się, że nie jest wampirem tyle co ty - powiedziała Rea.
Na twarzy blondyna pojawił się grymas.
- Jak dokładnie mam szukać? - zapytał Gabriel.
- Najpierw znajdź nazwiska wszystkich ofiar, potem sprawdź krewnych, nawet tych najdalszych z zadupiastych terenów i pod zmienionymi nazwiskami. Gdy już na kogoś trafisz, dowiesz się czy jest czarodziejem - wyjaśniła Rea.
- A jak mam dokonać tego ostatniego?
Czarownica westchnęła i przewróciła oczami.
Zaraz po wyjściu Reachiel, on również wyszedł.


     Katherine z przerażeniem patrzyła na czarodzieja przed sobą. Znała Reachiel i wiedziała, że ich moce są potężne. Nigdy jednak specjalnie nie zastanawiała się nad tym zbyt długo, nie zadzierała z czarownikami. Rea i ona miały umowę. Jednak czy to nadal jest w jej granicach? Czy pomoże Katherine? 
- Nadal nie pamiętasz? - zapytał mężczyzna. 
- Nie znam Marissy Cubert! - jęknęła Kat.
Czarodziej podszedł po czym rozwiązał jej nogi i nadgarstki. Mimo wyczerpania spróbowała uciec, jednak mężczyzna samym spojrzeniem sprawił, że nie mogła wstać z krzesła. Chociaż sznury nie uciskały jej nadgarstków i kostek.
Poczuła jak na jej udzie pęka skóra. Krzyknęła i osunęła się na podłogę. Dotknęła zranionego miejsca a na swoich palcach zobaczyła krew. Rana pękała dalej i robiła się coraz głębsza. Ból stawał się nie do opisania. Za chwilę, która wydawała się wiecznością zelżał na tyle, że brunetka mogła spojrzeć na czarownika.
- Skurwiel! - krzyknęła Katherine.
W tej samej chwili znów poczuła ten ból, a coraz więcej krwi spłynęło na podłogę. Jakaś niewidzialna siła zaczęła wypalać taką samą dziurę przy jej szyi. Katherine zawyła. W jakim miejscu byli skoro nikt ich nie słyszał? A może to sprawa zaklęcia. Ból zelżał, ale rany zostały, Kat poczuła łzy na policzkach. Przekręciła się na brzuch i skuliła. Słyszała swój ciężki oddech i tłumiony szloch. Dlaczego jej po prostu nie zabił?
- Jak myślisz co czuła moja żona gdy traciła krew? - zapytał. Brunetka jednak nie była w stanie dowiedzieć, płakała cicho zwinięta w kłębek na podłodze. 


     Gabriel spędził całą noc z mężczyzną, który rzekomo był najlepszy w swojej dziedzinie. Dzięki swego rodzaju hipnozie, której wampiry uczą się z czasem, Gabriel przekonał mężczyznę by ten zgodził mu się pomóc.Wampir zastanowił się nad tym jak ludzie reagowali by na wieść, że on jest wampirem. Że one w ogóle istnieją. Gabriel nie mówił ludziom, a bynajmniej wszystkim swoim znajomym, że jest wampirem. To byłoby nierozważne. Nie rozumiał, dlaczego Katherine powiedziała Agnes. Mógł zrozumieć powiedzenie Patricowi, bo to jedyna rodzina Kat, ale Agnes? Mniejsza o to. Usiadł na łóżku i spojrzał na księżyc w pełni. Katherine, gdzie jesteś? Pomyślał o jej cudownym uśmiechu, zadziornym uśmiechu, burzy ciemnych kręconych włosów okalających twarz i bystro patrzących oczach. 
- Katherine - wyszeptał, a kilka samotnych łez spłynęło po jego policzkach. 
- Proszę, to ta lista, dwadzieścia sześć nazwisk i nie pytaj jak to zrobiłem - powiedział Steven i wręczył mu dwie kartki.
- Dziękuję - powiedział szczerze wampir.
- Umiesz je przepuścić przez wyszukiwarkę? Zostawiłem hasła dostępu - powiedział Stev.
- Poradzę sobie - odparł Gabriel, a po chwili pożegnał się ze Stevenem. Nie tracąc czasu, zaczął sprawdzać nazwiska.

6 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział ! Zauważyłam że nie informujesz o notkach ;D Nie wiem co napisać. jestem wykończona ; p Czekam na next i na to kiedy ją znajdą ; ) <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Vampire Princess11 lipca 2012 09:55

    No no, ciekawe co będzie dalej ;) Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział cudny jak zwykle.Biedna Kat.Coraz bardziej lubię tego Gabriela:)Nie mogę doczekać się nexta.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały rozdział, ale dlaczego taki krótki ; o?

    OdpowiedzUsuń
  5. martysia15@autograf.pl11 lipca 2012 09:56

    Biedna Kat, aż miałam łzy w oczach gdy to czytałam ;( Gabriel jest cudowny, mam nadzieję, że znajdą Katherine. Genialny rozdział, czekam na nexta ;***

    OdpowiedzUsuń
  6. natrafiłam na twój blog przez erę-krytyki i bardzo się z tego faktu cieszę :3 przeczytałam wszystkie rozdziały i powiem szczerze, że jestem pod wielkim wrażeniem. świetnie opisywałaś emocje bohaterów - np. gdy Kathy została porwana przez tego czarodzieja i torturowana. czytając czułam się jakbym naprawdę to wszystko przeżywała co bohaterka :)) dałam cię do linków na swoim blogu, bo będę stałą czytelniczką :3 [www.piekielne-uczucie.blog.onet.pl ] pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń