11 lipca 2012

Rozdział 11


     Rosemary mierzyła się spojrzeniem z Ethel. Żadna z czarownic nie chciała ustąpić. 
- Proszę! - krzyknęła w końcu Rea. - Proszę, pomóż nam - dodała nieco ciszej, jednak z całą mocą w głosie na jaką ją było stać w tej chwili. 
- Dobrze - mruknęła Rose. - Pierwszy i ostatni raz. Za tą pomoc wszystkie spotka nas kara.
- Czarownice od wieków pomagają wampirom - odparowała najmłodsza wiedźma.
- Za obopólną  korzyścią - sprostowała Ethel.
Rea rzuciła jej piorunujące spojrzenie.
- No to my zrobimy coś bezinteresownie - odparła wkurzona.
- Spokojnie, moje panie - powiedziała Rosemary. - Mamy dużo pracy. Zaprośmy naszego miłego kolegę. - Rose podeszła do drzwi, wyszeptała kilka słów po łacinie, a niewidzialna powłoka wokół jej domu zniknęła. Gabriel natychmiast zrozumiał co się dzieje i znalazł się przy drzwiach domu Rose. Czarownica długo mierzyła go spojrzeniem, które on wytrzymał bez mrugnięcia okiem. 
- Słodziutki - zakpiła czarownica. - Więc ile masz lat? 
Wampir popatrzył na nią podejrzliwie. 
- Daj spokój, ile miałeś lat kiedy zostałeś wampirem? - sprostowała Rosemary.
- Siedemnaście - odparł blondyn po chwili milczenia i odwrócił wzrok.
- Och, czyżby wrażliwy temat? 
- Rose, daj spokój - odparła Ethel. 
- Dobrze - odparła zrezygnowana Rose. - Wejdźmy do środka.


     Było wpół do drugiej w nocy, gdy Gabriel wracał do domu w dzień kiedy po raz pierwszy pocałował Katherine. Był zły, zły na siebie. Za ten pocałunek i za wszystko inne potem. To nie było słuszne i nigdy nie powinno się zdarzyć. Krzywdził ją i siebie. Poczuł uderzenie w tył głowy, a po chwili jakaś wampirza siła przycisnęła go do ściany. Zamrugał i zobaczył Lucy.
- Czyś ty oszalała? - krzyknął zdenerwowany.
- Zabawne - warknęła wampirzyca. - Mam dla ciebie to samo pytanie. Oszalałeś, kretynie?
Wkurzony wampir odepchnął Lucy i teraz to on przyciskał ją do ściany.
- Nie mów tak do mnie - wychrypiał i odsunął się od niej. Ruszył dalej ciemną ulicą, jednak przyjaciółka dogoniła go.
- Wiesz, że mam rację - szepnęła. - Jak mogłeś? 
- Jak mogłem co? - syknął i włożył klucz w drzwi swojego mieszkania. Oboje weszli do środka, a Gabriel nalał brandy do dwóch szklanek. Usiadł na fotelu i lekceważąco popatrzył na Lucy.
- Uprawialiście seks - powiedziała dziewczyna. 
- No i co z tego? - zapytał oburzony. - Ty też to robisz! I przestań mnie śledzić! 
- Ja robię to dla zabawy! - wyrzuciła z siebie. - I wiem jak to robić, bo jestem starsza i wiem jak ich nie zabić. Ty mogłeś zabić Katherine! 
- Nie skrzywdziłbym jej! - krzyknął wampir i stanął naprzeciwko Lucy.
- Więc krzywdzisz siebie, ponieważ zakochałeś się w niej - odparowała Lucy. Przez chwilę patrzyli na siebie bez słowa, a następnie przyjaciółka opuściła jego mieszkanie. 


     Katherine spojrzała na czarodzieja. Wszechobecny ból odbierał jej zdolność jasności umysłu. Chciała by ktoś ją uwolnił lub zabił. Nie wiedziała jak wiele jeszcze jest w stanie znieść. Łzy popłynęły po jej policzkach. Załkała cicho i opuściła głowę.
- Mam pomysł - powiedział. - Wykonajmy telefon do twojego kochanka.
- Zostaw go w spokoju - wycharczała Katherine. Jednak Albert Wang tylko pokiwał przecząco głową, zakleił usta brunetce i wybrał odpowiedni numer. Kat szarpała się przywiązana na krześle. 
- Witaj, Gabrielu. - Czarownik odezwał się pierwszy. - Zgadnij kogo mam u swego boku? Twoją dziwkę.
- Katherine? Daj mi z nią porozmawiać!


     Trzy czarownice skupiły wzrok na Gabrielu. Reachiel wyrwała mu komórkę z dłoni i zadbała o to by wszyscy słyszeli jego słowa. 
- Katherine jest ciekawa czy jej szukasz - kontynuował czarownik. W tle usłyszeli coś na kształt cichego jęku.
- Zamknij się, dziwko - warknął Albert w kierunku Kat.
- Katherine, kochanie, robię co w mojej mocy. - Gabriel zwrócił się do brunetki, w nadziei, że ta go słyszy. - Kocham Cię, pomogę ci, już niedługo. - Po tych słowach połączenie zostało przerwane przez czarodzieja.


     Katherine delikatnie musnęła usta Gabriela i położyła się obok niego na łóżku.
- Dlaczego ty nie studiujesz? - zapytała patrząc w sufit. - Liceum ci wystarcza?
Gabriel uśmiechnął się pod nosem. Studiował, studiował wiele rzeczy, jednak Kat nie mogła o tym wiedzieć.
- A dlaczego ty wybrałaś psychiatrię? - zapytał, zmieniając tor rozmowy na jej osobę.
- Chyba dlatego, że chciałabym wiedzieć co kieruje ludźmi. Co odpowiada za decyzje jakie podejmują. Jednym słowem dlaczego robią to co robią i jak można to zmienić - odparła.
- Zakładam, że masz jakieś doświadczenie w tych tematach - powiedział cicho wampir. Brunetka odwróciła się w jego stronę i popatrzyła mu prosto w oczu.
- Moja mama brała narkotyki.
- Mówiłaś, że twoi rodzice nie żyją. Czy mama zginęła bo... - zaczął, ale mu przerwała.
- Naćpała się, ale nie zaćpała. Wracała do domu z tatą, uparła się, że to ona będzie prowadzić. Mieli wypadek, oboje zginęli na miejscu. - W oczach dziewczyny pojawiły się łzy, otarła je  i odwróciła się do mężczyzny plecami. Gabriel delikatnie objął ją od tyłu.
- Tak mi przykro, Kat - szepnął.

5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, i bardzo przejmujące retrospekcje, mam nadzieje że Gabriel uratuje Katherine, w końcu zależy mu na niej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział ciekawy :) Dowiedzieliśmy się troszkę o bohaterach. Też mam nadzieję że uratują Kat:) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział! mam nadzieję, że Gabriel ją uratuję. Świetnie piszesz :) czekam z niecierpliwością na następny

    OdpowiedzUsuń
  4. Vampire Princess11 lipca 2012 20:19

    Oby ja wreszcie znaleźli ;) Czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten szablon jest cudowny <3 Jak go zobaczyłam na nagłówkowni to miałam do Ciebie pisać a dopiero potem zorientowałam się, że pod spodem pisze "Dla Aimee" :) Odcinek cudowny :) Coraz bardziej szkoda mi Kat i Gabriela ;(

    OdpowiedzUsuń