12 lipca 2012

Rozdział 12


     Gabriel niespokojnie chodził po małym pokoju, w którym przebywał wraz z czarownicami. 
- Nie wierzę, że zadzwonił! - wyrzucił z siebie.
- Ani ja - wyszeptała Rea.
- Nie roztrząsajmy się nad tym - ucięła Rosemary. - Chcecie odnaleźć, Katherine, racja? Więc wyjdź Gabrielu, zakłócasz energię. - Rose nie zamierzała się bawić w delikatność i owijanie w bawełnę. A Gabriel przez lata nauczył się pokory, więc po prostu wyszedł. Jego myśli nieustannie wracały do telefonu od czarownika, a także drugiego, który odebrał nieco wcześniej. Telefonu od Agnes. Czy powinien powiedzieć Reachiel czego się dowiedział? Nie chciał by jej uwaga skupiała się teraz na czymś innym, jednak czy to nie było zbyt egoistyczne podejście? A z drugiej strony czy to on powinien powiedzieć o tym brunetce? Powiedzieć czy zachować dla siebie? Nie po raz pierwszy zadawał sobie to pytanie.


     Znał Katherine od pięciu miesięcy. Spotykał się z nią, przytulał, całował, kochał. Nic z tych rzeczy nie zyskało poparcia Lucy. On sam tego nie popierał. Powód był prosty. Był wampirem, ona była człowiekiem. Powiedzieć kim jest czy zachować dla siebie? Jeśli powie - czy uwierzy? Czy zrozumie? Czy dochowa tajemnicy? Czy mógł jej tak zaufać? Katherine była cudowna, ale była po prostu Katherine. Nie mógł jej w żaden sposób zmienić, więc ciągle zastanawiał się ile to wszystko dla niej znaczy? Nie, zdecydowanie nie mógł powiedzieć Katherine. Usłyszał pukanie do drzwi i uśmiechnął się jak ostatni idiota. W progu stała brunetka. Przekroczyła próg jego mieszkania i objęła go. Pocałował jej policzek, ucho i szyję. Wciągnął powietrze głęboko do płuc i poczuł intensywny zapach jej krwi.
- Jezu - mruknął i odsunął się od niej. 
- Co się stało? - zapytała.
- Nic - odparł słabo i zdobył się na nikły uśmiech. 
- Pocałuj mnie - zażądała i kusząco przygryzła dolną wargę. Gabriel zrobił o co prosiła. Dziewczyna położyła jego dłonie na swoich pośladkach i objęła go za szyję. Wampir coraz zachłanniej całował jej wargi, dopóki brunetka nie odsunęła się od niego.
- Zapomniałam kupić kawę, pójdziesz po nią? - zapytała. - Muszę wpić kawę z Starbucks. - Gabriel z rozbawieniem pokręcił głową, ale skierował się do drzwi.
- Jest zimno, nie weźmiesz ze sobą kurtki? - zapytała. - Przyniosę ci. 
Katherine bez trudu odnalazła sypialnie Gabriela, otworzyła szafę i wyjęła z niej kurtkę. Przystanęła na środku pokoju i dokładnie się rozejrzała. Podeszła do komody i przyjrzała się rzeczą, które na niej leżały. Sięgnęła do pierwszej szuflady.
- Nie rób tego, Kat - usłyszała za sobą i odwróciła się. Blondyn stał w drzwiach swojego pokoju. Podszedł bliżej i wyjął z jej dłoni kurtkę, po czym założył ją na siebie.
- Nie próbuj mnie sprawdzać - powiedział, kładąc dłonie na jej tali.
- Więc powiedź mi coś o sobie, nic o tobie nie wiem - mruknęła.
- Zadaj pytanie.
- Okej, więc hm... Zabiłeś kogoś? - zapytała ze śmiechem. Gabriel zamrugał i popatrzył na nią podejrzliwie.
- Jezu, żartowałam. - Zaśmiała się. - To taki żart. - Wplotła dłonie w jego włosy i delikatnie musnęła jego wargi. Mężczyzna przycisnął ją do komody, a po chwili uniósł i posadził na niej brunetkę. Przesunął dłonią po jej piersi, a ona objęła do nogami w pasie.
- Może kawa poczeka? - zasugerowała, po kolejnym gwałtownym i zachłannym pocałunku.
- Nie - mruknął z uśmiechem odsuwając się od niej. - Pójdę po nią. Bądź grzeczna. - Gabriel wyszedł z pokoju, a po chwili usłyszała ciche trzaśnięcie frontowych drzwi. Ześlizgnęła się z komody i przeszła do salonu gdzie opadła na sofę.
- No serio? - zapytała samą siebie. - Czyżbym właśnie przegrała z kawą? 
Katherine wygodnie rozsiadła się na kanapie i wyciągnęła komórkę z kieszeni ciemnych jeansów. Wybrała numer cioci.
- Katherine, czy coś się stało? - usłyszała. 
- Nie, ja tylko chciałam zapytać co u Patrica - oznajmiła.
- Właśnie zjadł kolację. Ciągle o ciebie pytania. Kiedy nas odwiedzisz? - zapytała krewna.
- Nie wiem, powiedź mu, że go kocham. - Katherine założyła kosmyk włosów za ucho i zamrugała by pozbyć się słonej cieczy napływającej jej do oczu.
- Dobrze. Za tydzień wyprawiamy jego urodziny. Przyjdziesz, prawda?
Brunetka milczała przez dłuższą chwilę, po czym oznajmiła, że na pewno będzie i zakończyła rozmowę. Usłyszała trzask zamykanych drzwi, podniosła głowę i ujrzała nieznajomą dziewczynę. Jej rude włosy były lekko natapirowane, prawie do ramion, a grzywka opadła na jedno oko. 
- Ty musisz być Katherine - powiedziała. Brunetka natychmiast podniosła się z łóżka.
- A kim ty, do diabła, jesteś? - zapytała.
- Lucy. - Ruda dziewczyna stanęła tuż przed brunetką. - Gdzie Gabriel?
- Widocznie na Ciebie nie czeka, skoro go tu nie ma - prychnęła brunetka.
- Na Ciebie najwyraźniej też nie - warknęła. Katherine posłała jej perfidne spojrzenie. 
- Licz się ze słowami, suko - warknęła Lucy i pchnęła brunetkę, tak że ta upadła na sofę.
- Oszalałaś? - wydarła się na nią Kat. - Kim ty w ogóle jesteś? Jakąś psychopatyczną dziwką?
- Jedyną dziwką w tym pokoju, jesteś ty Katherine! - odparowała ruda i z impetem przycisnęła brunetkę do ściany. Katherine spojrzała na nią z przerażeniem w oczach, zaskoczona jej nadludzką siłą. Lucy złapała dziewczynę za ramiona i kilkakrotnie uderzyła nią w ścianę. Obnażyła swoje kły i wykręciła rękę brunetki, zanurzyła swoje ostre zęby w gładką skórę Katherine. Dziewczyna krzyknęła oszołomiona bólem i trwogą. Kły Lucy wbiły się głębiej w rękę Kat.
- Lucy! - Katherine usłyszała znajomy głos, a ruda dziewczyna wylądowała na drugim końcu pokoju. Gabriel podbiegł do Kat i ujął ją krwawiącą dłoń.
- Tak mi przykro, Kat - szepnął. Złapał ręcznik i przyłożył go do krwawiącej rany. Brunetka gwałtownie odepchnęła go od siebie i ostatkiem sił podniosła się z podłogi. Oczy zaszły jej mgłą.
- Nie dotykaj mnie - wyszeptała i ruszyła w kierunku drzwi. Omal nie upadła gdy wyszła za drzwi.
- Katherine, muszę ci pomóc - odparł Gabriel.
- Nie zbliżaj się do mnie - odparła roztrzęsiona. Nie pamiętała w jaki sposób doszła do szpitala przecznicę dalej. Pamiętała jednak to jak zakrwawionymi dłońmi otworzyła drzwi izby przyjęć i upadła na podłogę. 


***


Tak, wiem prawie cały ten rozdział to wspomnienie, wybaczcie, ale taka jest moja wena. W następnym odcinku będzie inaczej. Ale chociaż macie okazję poznać przeszłość Katherine, mam nadzieję, że te fragmenty również wam się podobają :)

7 komentarzy:

  1. wow - tylko tyle jestem w stanie powiedzieć :D z niecierpliwością czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny odcinek :) A wspomnienia bardzo lubię :) Ciekawe czy uda mi się opublikować ten komentarz normalnie, czy będę się musiała tego nauczyć :D czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dla mnie fajny rozdział można się właśnie dowiedzieć jak to z nią było kiedyś. Na prawdę ciekawe :). Czekam na kolejny ;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Vampire Princess13 lipca 2012 18:06

    Czekam na kolejny z niecierpliwością

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zwykle cudnie.Mi sie tam podoba,że całe wspomnienie i chce wiecej oraz uwolnienia Katrine od tego czarodzieja:)

    OdpowiedzUsuń
  6. martysia15@autograf.pl17 lipca 2012 20:30

    Cudowne wspomnienie, uwielbiam o tym czytać, ciekawe co jeszcze się wydarzy <33

    OdpowiedzUsuń
  7. piszesz bardzo mile dla oka :) Zeby sie dowiedziec o co chodzi w twoim opowiadaniu wróce wstecz, do poprzednich rozdiłów. W dodatku masz naprawdę piekny szablon, ogólem uwielbiam fiolet ;> Jak tylko mi się uda dodam cię do linek ( onet trochę wariuje) i napewno bedę wpadać bo czekam na kolejny rozdział :) break-stuff.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń